Pozory mylą 6: Eddard I

Późno, krótko i w nowej formie. Miałam straszny problem ze znalezieniem motywacji do  napisania tego rozdziału. Co sądzicie? Przyjemnie czyta się takie listy rodzeństwa? Wypadły w miarę naturalnie? I jak Wam się podoba nowy szablon?

Drogi Nedzie!
Przepraszam, że tak późno odpisuję, ale nie znalazłam ostatnio czasu. Zima na południu jest łagodna, Bantis nadal może gnać galopem bez obawy o poślizgnięcie. Śniegu albo wcale nie ma, albo ledwo zakrywa ziemię. A Bran i Ben grzęzną pewnie po pas! A jak tam u Ciebie? Ile nasypało?
Jon wspominał cokolwiek o pasowaniu? Wierzę, że na to zasługujesz. Jesteś najlepszym człowiekiem jakiego znam i świetnie walczysz! Podpytaj go! Ile można zwlekać? Chcę już, aby mówiono do Ciebie ser. A Ty będziesz się uroczo rumienił… Co ty na to, braciszku?
Uwielbiam Amberly. Danę z jej wiecznym opanowaniem i politowaniem skierowanym w moją stronę (nie żartuję, uwielbiam jak unosi tę ciemną brew i robi tę śmieszną minę, przypomina trochę babcię Marnę). Ostatnio poleciła mi kilka fajnych książek, pochłonęłam je w trzy dni. Zobacz, może znajdziesz je w bibliotece Orlego Gniazda. „Legenda Srebrnej Heleny”, „Kroniki wojen Durrana XVIII” (autorstwa maestera Purensa, jest jeszcze wersja Gaspara, ale tego nie da się czytać). I „Listy Argelli”. To zbiór ballad, ale przyznaję, że płakałam przy nich. Tylko nie mów Branowi i Benowi! Nie dadzą mi potem żyć.
Rosanna jest zbyt słodka i radosna, aby jej nie lubić. Po prostu nie da się! Nie mogę się z nią nawet pokłócić, bo zaraz mnie przeprosi i przyniesie ciasteczka czekoladowe! Jest takim uroczym misiem! (Chociaż zdarza się się pokazać pazury, ale nigdy wobec mnie. Dlatego uwielbiam ją jeszcze bardziej!)
Talia za to to mój mały klon. Co znaczy, że wyrośnie na najwspanialszego człowieka na świecie. Prawda, braciszku? Nie strzela jeszcze z łuku tak dobrze, ale idzie jej coraz lepiej. Prawie tak dobrze jak mi, gdy zaczynałam… Na co komu skromność? Dlaczego miałbym udawać, że nie widzę, jak cudowna jestem?
Ale nie wszystko jest takie super. Chociażby wujek Harrold. Ja naprawdę nie mogę traktować tego człowieka poważnie!  On nawet nie udaje, że jest panem zamku. Ciocia Branda ma dwa razy większe jaja od niego! Ale dobra, to jest jeszcze do wytrzymania. Tylko jego sposób bycia… To taki… rozlazły człowiek.
„Wuju, czy możesz mi podać sos?”
„Co? Powtórz… Aaa, dobrze. Sos. Sos. Hmmm… Jaki sos? Eeee… Który to? Ach tak, oczywiście, eeee… Lyanno. Yyyy…? Już ci podaję… Eh… Proszę…”
Nawet nie wyobrażasz sobie, jakie to jest męczące!
Elvyr jest już lepszy, ale tak przynudza… Nie da się z nim normalnie porozmawiać. Tylko obowiązki i obowiązki. Jak zarządca, a nie syn lorda w najlepszej części życia. I uważa, że polowania to strata czasu. Wyobrażasz sobie?!
Ale najgorsze z najgorszych są tutejsze konie. Niby tak blisko dornijskich piaskowców, a jednak tak daleka. Tutejsze konie tak się ociągają, galopują wolniej niż Bantis kłusuje. A podobno to są te szybsze! Całe szczęście, że mam moją słodyczkę, bo bym nie przeżyła. Strażnicy dostają szału, gdy na niej uciekam! Kochana bestia!
Coraz lepiej potrafię nad nią panować. Wiesz o czym mówię. Nie chcę o tym pisać. Ale ostatnio naprawdę potrafię ją kontrolować. Nie tylko patrzeć, ale też rzeczywiście mieć władzę nad tym ciałem. To mnie fascynuje… i przeraża.
Ned, co mam zrobić? To jest takie dziwne. Na początku nie chciałam o tym wspominać, ale wiem, że to ważne. Pisałam z maesterem Aemonem, ale nie wydaje się do końca przekonany. Chyba uważa, że kłamię albo mam złudzenia. Mam nadzieję, że mama coś wymyśli.
Ale nie martw się, Ned! Czerp z życia! Mniej powagi, więcej radości! Poproś Jona o pasowanie, jeździj konno, rozmawiaj z ludźmi. Po prostu się baw! Jesteśmy za młodzi na zmartwienia! I napisz, co u Ciebie. Twoje listy są takie krótkie!
Pozdrawiam i przesyłam całusy
Lya
PS Rosanna przekazuje Ci pozdrowienia.
PPS Robercie, nie, nie lubię kwiatów. Zimowe róże to wyjątek. Zwykłe: czerwone, białe czy żółte to zwykła tandeta. Ale zimowe to rośliny magiczne, bardzo cenione przez Dzieci Lasu. Używały ich płatków do uzdrawiania. Niektórzy uważają też, że stanowią obronę przed Innymi. Poza tym mają wyjątkowo ostre kolce, naprawdę niewiele ludzi potrafi zerwać zimową różę bez utraty krwi (oczywiście mi zawsze się udaje).
Natomiast łuk uważam za broń znacznie praktyczniejszą od miecza. Owszem, szermierka wygląda pięknie i jest wspaniałą sztuką, jednak z łuku da się łatwiej, szybciej i bez wysiłku zabijać duże grupy nieprzyjaciół. Dlatego sądzę, że to najlepsza istniejąca broń.
I nie porównuj łuku do kuszy! Ładowanie kuszy jest powolne i długo trwa. Z łuku można szyć bez przerwy aż zabraknie strzał w kołczanie. A wtedy będzie dwudziestu wrogów mniej.

Eddard uśmiechnął się, czytając po raz kolejny list od siostry i zabrał się za odpisywanie. Na trochę o nim zapomniał i miał wyrzuty sumienia. Lya musiała się martwić.

Najdroższa siostrzyczko!
Ned przyjrzał się krytycznie temu nagłówkowi. Lyanna pewnie go wyśmieje.
Uwierz, niektórzy zaczęliby tak list! Południowe zwyczaje są dziwne. I coraz więcej zaczyna wchodzić mi do krwi. Czas wrócić na Północ.
Tak, to było dobre wytłumaczenie! Zastanowił się co dalej. Przeczytał jeszcze raz początek listu Lyi.
Ja też przepraszam. Dostałem Twoją wiadomość już przed kilkoma dniami, ale przyjazd dornijczyków do Doliny bardzo mnie zaabsorbował.
To nie była cała prawda, ale nie potrafił napisać siostrze o Asharze. Najpierw chciał to ułożyć w głowie.
U nas cały czas sypie. Nie jest źle i da się jakoś przejść tu, na dole, w Księżycowych Bramach. Ale góry są praktycznie nieprzejezdne. Masz może wiadomości od Brana, Bena albo rodziców? Moje wiadomości pozostają bez odpowiedzi. Martwi mnie, co może się dziać na Północy. Zima trwa już za długo. Jak stan zapasów? Co z cenami żywności? Zimno, głód, choroby… Nic nie wiemy. Boję się, co może się dziać w zamku.
W pierwszej chwili Ned pomyślał, że takie tematy mogły być zbyt poważne dla jego młodszej siostry. Ale trwała zima, a ona musiała zrozumieć, co to oznacza. Latem mogła sobie pozwolić na dziecięcą radość, ale przyszedł czas dorosnąć.
W zamyśleniu po raz kolejny stracił wątek. Nie potrafił pisać. Zazwyczaj po prostu odpowiadał kolejno na każdy akapit, ale nie potrafił przelać myśli na papier. Zastanawiał się, czy powinien napisać o swoich przemyśleniach Lyannie? W końcu uznał, że sama to zrozumie. Wrócił do wiadomości siostry.
Pasowanie… Tego popołudnia poszedł za radą siostry do gabinetu Jona.
– Och, witaj, Ned. – Lord uśmiechnął się, ukazując stare, pożółkłe zęby. – Coś się stało?
Eddard nie wiedział, jak zacząć. Zarumienił się.
– M-moja siostra prosiła, abym zapytał, czy w najbliższym czasie będę pasowany.
Podrapał się za uchem, spuszczając wzrok na idealnie uporządkowane biurko. Jon mruknął i podparł się łokciem o blat.
– Tak… Tak. Myślałem o tym. Jeszcze trochę, ale gdy spotkasz siostrę, będziesz już mógł pokazać jej ostrogi.
Ned podniósł wzrok i wytrzeszczył oczy. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Lord zawsze karcił Roberta za niecierpliwość i odpowiadał jedynie:
– Powiem ci, gdy przyjdzie czas.

Jon mówi, że już niedługo. Twierdzi, że jeszcze przed naszym spotkaniem. Ale to nieważne. Czy sądzisz, że „ser” to jedynie tytuł? Rycerstwo to obowiązek bronienia niewinnych, a nie pusta nominacja!
Eddard czuł obowiązek, aby skarcić siostrę, ale nigdy my to specjalnie nie wychodziło. Więc prędko przeszedł do następnych akapitów. Traktowały o ich kuzynkach, więc zdecydował, że to dobre miejsce, aby napisać coś o ostatnich gościach.
Jak wspominałem wyżej, byli u nas dornijczycy: książę Oberyn Martell z siostrą, księżniczką Elią. Zabrał też kochankę, chociaż w Riverrun ma spotkać potencjalną narzeczoną. Wyobrażasz sobie taki brak szacunku? Pewnie na miejscu Lysy Arryn uderzyłabyś go! (Chociaż to byłoby niemal równie niegodne, nie rób tak ludziom!)
Nie wiedział, czy wspomnieć o Asharze. Ale gdyby ją pominął, a Lyanna zorientowała się, miałby przechlapane.
Była z nimi też Ashara Dayne. Wiesz, siostra Miecza Poranka. Rozmawiałem z nią trochę w bibliotece, a potem nawet tańczyliśmy. Dornijskie zwyczaje są dziwne. U nich kobieta prosząca mężczyznę do tańca to nic dziwnego! Robert śmiał się ze mnie, ale nie wypadało odmówić.
Spojrzał krytycznie na tekst i zastanowił się, czy coś zmieniać. Musiałby jednak przepisać cały list od początku. Uznał, że to wystarczy, chociaż bał się, że Lyanna zacznie czytać między wierszami.
Nie powinnaś mówić tak o lordzie i gospodarzu! Może był zmęczony po długim dniu pracy! Nie przynoś rodzicom wstydu i nie bądź taka. Nie obraża się człowieka w jego własnym domu. Nawet listownie!
W dyskusję o koniach nie zamierzał jednak dać się wciągnąć. Tutaj w życiu nie dałby rady przekonać Lyanny. Po prostu miała większą wiedzę i wyszedłby na głupka.
Próbowałaś kontaktować się z Arcymaesterem Marwynem z Cytadeli? Ma maskę z valyriańskiej stali. Jeśli ktoś po tej stronie Muru może Ci pomóc, to tylko on. Ewentualnie musimy mieć nadzieję, że mamie uda się znaleźć wśród dzikich… no wiesz.
Eddard zacisnął zęby. Martwił się o siostrę. Jej umiejętności nasilały się. Dawniej wchodziła w ciała zwierząt wyłącznie we śnie. Potem zaczęła również na jawie. Jeśli obecnie potrafiła kontrolować ciało swojej klaczy, to co mogło stać później…? Czy będzie w stanie przejmować władzę nad ludźmi? Wzdrygnął się. To było złe i niewłaściwe.
U mnie wszystko dobrze. Teraz po wyjeździe dornijczyków w zamku panuje spokój. Głównie trenuję i staję się coraz lepszy z mieczem. Jeżdżę też konno z Robertem i Elbertem. Często zajeżdżamy też do pobliskich wiosek i rozmawiamy z ludźmi. Nic specjalnie interesującego. A u Ciebie?
Nie wspomniał o cotygodniowych odwiedzinach u Myi Stone. Robert mógł zostać kiedyś jej narzeczonym.
Twój Ned
PS Robert również pozdrawia. Zdołałem go też przekonać, aby zaczął pisać oddzielne listy, więc czekaj! Pozdrów naszych kuzynów i ciocię Brandę!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Śmierć, która dzieli; śmierć, która łączy

Pozory mylą 9: Lyanna II

Pozory mylą 10: Staruszka I